Po tym jak Muhammad Ali w ósmej rundzie posłał na deski Georga Foremana, wielu zadawało sobie to pytanie: Przecież na papierze to Foreman był lepszym bokserem i to on powinien zwyciężyć. Z pogromcami Alego, Joe Frazierem i Kenem Nortonem, wygrał czasem w drugiej rundzie. Foreman był silny i młody, a Ali, uważano, że co miał osiągnąć w boksie już osiągnął. Niektórzy obawiali się nawet w tej walce o zdrowie byłego mistrza. Więc dlaczego to Ali wygrał, a nie Foreman?
Postaram się nieco przybliżyć odpowiedź na to pytanie. Walka odbyła się w Afryce, a dokładniej w Kinszasie w Zairze (obecnie Demokratyczna Republika Konga). Do tego miejsca obaj bokserzy przybyli dużo wcześniej przed walką, aby się zaaklimatyzować. Ale od samego początku pobytu tam to Ali czuł się o wiele lepiej. Cała tamtejsza społeczność była za nim, trenując biegał ulicami wraz z ciągnącym się ogonem tubylców, a w hali sparował w rytm tamtejszych bębnów, co podobno bardzo mu odpowiadało. George Foreman natomiast rzadko wychodził z hotelu, starając się odciąć od wszystkich. Na dodatek podczas sparingu doznał kontuzji i walkę trzeba było przełożyć o miesiąc, więc Foreman musiał spędzić jeszcze więcej czasu w miejscu, za którym nie przepadał. Z całą pewnością psychicznie i mentalnie czuł się tam gorzej niż Ali, jednocześnie można stwierdzić, że także fizycznie gorzej się tam przygotował.
Drugą kwestią była sama walka. Oczywiście, każdy bokser w teorii jest przygotowany na 12, a w zasadzie 15 rund, gdyż wtedy walczono jeszcze na takim dystansie. Jednak śmiem przypuszczać, że George Foreman nie spodziewał się walki przez większą ilość rund, gdyż jego pojedynki zwykle kończyły się szybko przed czasem. Do walki z Alim stoczył 34 walki, z czego tylko pięć trwało dłużej niż 5 rund. Jego organizm był mało przyzwyczajony do ciężkiej walki przez większą liczbę rund, a sam Foreman po prostu nie rozłożył umiejętnie swoich sił. To może wyjaśnić tak szybkie zmęczenie Georga „Big” Foremana, który po 5 rundzie już wyraźnie osłabł i był wolniejszy. Muhammad Ali okazał się o wiele sprytniejszym bokserem, przyjął dobrą taktykę. Na początku zaskoczył Foremana nie tańcząc jak zwykle wokół rywala, a przeszedł od razu do ataku, zadając kilka czystych ciosów. Ogólnie nie unikał walki i potężnych ciosów Foremana, a wręcz odwrotnie, często pozwalał się obijać sierpami po tułowiu, a większość ciosów na głowę przyjmował na szczelną gardę. Umiejętnie również wykorzystywał (nie wiadomo, czy świadomie) zbyt luźne liny, na których niemal ciągle się opierał, co stało się znakiem rozpoznawczym tej walki. Foreman zadawał mnóstwo silnych ciosów, w które wkładał całą siłę, więc nic dziwnego, że po kilku rundach takiego ataku osłabł. Chciał za wszelką cenę znokautować Alego, a kilka czysto trafionych ciosów na Alim nie zrobiło wrażenia. Ali skutecznie kontratakował szybkim lewym prostym, który często dochodził do głowy Foremana i na pewno z biegiem walki je odczuwał. Foreman ani na chwilę nie zmienił swojej mało sensownej taktyki, czy to był pomysł trenera, czy tak już wyszło w trakcie walki, trudno powiedzieć, ale wyszło niedoświadczenie Foremana. Ali w tym słynnym pojedynku zadziwił wszystkich, wygrał przed czasem z rywalem, z którym nie dawano mu szans. Wykazał się siłą psychiczną i niezwykłymi umiejętnościami. Analizując wszystkie aspekty tego starcia, już tak nie dziwi porażka faworyzującego George Foremana. Okoliczności pojedynku i sam styl walki obu bokserów sprawiły, że rezultat był taki a nie inny.
A może odpowiedź jest prostsza… Ali jest przecież uznawany za najlepszego boksera wszech czasów, i być może był lepszym bokserem niezależnie od okoliczności.
Z całą pewnością George Foreman drugi raz zawalczyłby inaczej i mądrzej. Ta porażka odcisnęła na nim piętno, w kolejnych pojedynkach nie był już tak przerażający, choć wygrywał nadal przed czasem. Jednak kolejna porażka, w walce z Jimmy Youngiem, gdzie dał się także powalić na deski, zakończyła jego karierę na 10 lat. Po powrocie Foreman był zupełnie innym pięściarzem, o wiele mądrzejszym, sprytniejszym i cierpliwszym. Gdyby taki był w walce z Alim, mógłby wygrać i panować przez następnych 10 lat i wtedy to może on byłby uznawany za najwybitniejszego. Ale to tylko gdybanie, stało się jak się stało, Foreman przegrał, by powrócić i zszokować świat bokserski, zdobywając mistrzostwo w 1994 r.
Nazywam się Krzysztof Borowik. W 2009 r. wpadłem na pomysł stworzenia strony, która skupiałaby wszystkich najwybitniejszych bokserów w historii. Sportem interesowałem się od zawsze, również boksem, jednak w o wiele mniejszym wymiarze. Boks pokochałem po obejrzeniu filmu „Ali”, zacząłem wgłębiać się w historię boksu i jego najwybitniejszych przedstawicieli. Po kolei poznawałem wybitnych pięściarzy, od początku istnienia boksu zawodowego. Zachwyciłem się nimi i ich walkami do tego stopnia, że postanowiłem stworzyć bloga poświęconą właśnie nim.
23/05/2024 Krzysztof Borowik
Jeszcze nie opadły emocje po weekendzie w Rijadzie, a już czekają nas kolejne, tym razem z udziałem Polaka. Łukasz Różański […]
17/05/2024 Krzysztof Borowik
18 maja 2024 r. będziemy mieli (jeżeli nie będzie remisu) pierwszego od 20 lat bezkonkurencyjnego czempiona w wadze ciężkiej. Po […]
27/02/2022 Krzysztof Borowik
Tę walkę można nazwać starciem dwóch „koni”. Lawrence Okolie (17-0, 14 KO) to dwumetrowy gladiator z olbrzymim zasięgiem i kowadłem […]
Dodaj komentarz